Tak tworzy się historię i choroby psychiczne ;)
Zaczęłam myśleć i wychodzi mi, że brak dnia odwiedzin może być gorszy niż odwiedziny...
Bo to wszystko się uda tylko, jesli rzeczywiście NIKT z Rodziców nie przyjedzie. Pierwsze odwiedziny oznaczają od razu telefony do domu i najazdy kolejnych osób. Bo przecież nie zabronimy Rodzicom zobaczyć dziecka, jak już przyjadą. A ja sądzę, że nie jest prawdopodobne, by naprawdę nikt nie przyjechał.
EFEKT: Najazdy, co jakiś czas i obniżone morale uczestników.
Do tego odwiedziny (tak jak żerdzie) można wykorzystać w dobrym celu. Jakoś to nam umknęło. Tzn. spotkanie z rodzicami, pokazanie im obozu to szansa na nawiązanie współpracy, poprawienie relacji itd. Przecież na pewno jest tak, że niektórych rodziców pierwszy raz na oczy zobaczyliście w dniu odwiedzin.
MOJA PROPOZYCJA:
Podajemy 19.07 jako dzień odwiedzin z następującymi zastrzeżeniami:
- Odwiedziny trwają tylko 19.07 w określonych godzinach (np. 10:00-16:00), bez możliwości nocowania
- Rodzice nie przywożą łatwo psującego się jedzenia
- Rodzice nie zabierają dzieci z obozu, ale odwiedzają na obozie! Tzn. że 19.07 nie jest dniem wyjętym z obozu. Myślę, że trzeba to zrobić tak, że po śniadaniu jest czas na zwiedzanie i pogaduchy, ale przed obiadem występują jeszcze regularne zajęcia obozowe w drużynach, z tym że po prostu uczestniczą w nich rodzice. Oczywiście trzeba je mądrze zaplanować. Można też wydłużyć ciszę poobiednią, a po niej już dzieci wracają do podobozu bez rodziców.
Aby to się udało, konieczne są moim zdaniem dwie rzeczy:
- podanie do wiadomości regulaminu obozowego (wraz z kartą uczestnika), w którym się to napisze. Rodzic musi go podpisać i oddać razem z kartą.
- zorganizowanie nauki mycia i dbanie o higienę, pranie itd., bowiem główną przyczyną „wywózki” jest chyba mycie dzieci.
I pozostaje problem wachty kuchennej. Bo to dla mnie pomyłka jakaś, że ci, do których się nie przyjeżdża, poza tym, że mają zepsute humory, muszą jeszcze siedzieć w kuchni. Jakoś to trzeba zrobić, żeby nie było odczytywane jako zesłanie… Będę myśleć.
Co myślicie?
Offline
Pomysł nie jest zły chociaż wolał bym rodziców zupełnie nie zapraszać ale tak jak napisałaś zawsze możemy to wykorzystać.
Co do części "bez rodziców" proponuję uwolnić ich w jakiś sposób z kuchni... może żeby kadra się bardziej tym zajęła wiem straszny pomysł ale można by zrobić "rodzinę zastępczą" i zorganizować im porządnie czas żeby dzieciaki do których rodzice przyjechali były zazdrosne.
Taki pomysł narodził się w mojej głowie po jednym obozie kiedy zostałem sam bo do mnie rodzice nie przyjeżdżają i zostałem zabrany na kajak przez kogoś z kadry.
To tyle moich wymysłów będę jeszcze główkował
Offline
Marzy wytrwale
Ja się w sumie też obawiam że będzie taki najazd rodziców bez porządku... Chyba rzeczywiście lepiej zrobić takie pół-dniowe... A co do tej kuchni to i tak ktoś w niej musi być, chyba że kadra pójdzie
Offline
Lis? Kasia?
Offline
Żyje marzeniami
Nie wiem... Ja wolałabym powiedziec ze nie i koniec. Sprawdzic czy się uda. Najwyzej juz nigdy czegos takiego nie zrobimy, ale jesli nie spróbujemy, to się nie dowiemy... Ciężka sprawa... A czy 19 nie miały byc czasem duszochwaty??
Ja już moim powiedziałam, ze odwiedzin nie będzie i były troche zawiedzione, ale dadzą sobie rade i mysle ze im wczesniej sie powie, tym lepiej. No nie wiem...
Offline